Dawno, dawno temu, a właściwie to wcale jeszcze nie tak dawno temu zdarzało mi się wracać do domu o tak pięknych godzinach. Jest 4:40, gdyż słyszę właśnie jak uruchomiły się "run parts". Od niespełna 10 minut jestem w domu.
Choć w tej chwili jestem już na swoim miejscu, to jeszcze kilka godzin temu miałem okazję i przyjemność wybrać się na wycieczkę w przeszłość. Przeszłość, do której obiecałem sobie zajrzeć już jakiś czas temu, lecz ten moment wynikł bardziej niespodziewanie niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
Cofnąć się wspomnieniami o dekadę, to żaden problem. Znaleźć się w miejscu, które obejmuje się tymi wspomnieniami jest wykonalne. Jednak robić to co kiedyś i to w towarzystwie tej samej osoby... to niepowtarzalna, unikatowa chwila. Przez te cztery godziny, które minęły niczym oka mgnienie znów miałem naście lat, a ona znów była tuż obok, naprzeciwko mnie, z tym samym promiennym uśmiechem i kojącym głosem. Jedynie bardziej wyraziste, kobiece rysy twarzy i brak tej niegdyś niespożytej energii w głosie przypominały mi przez ułamki sekund, że nie jesteśmy już tymi zapatrzonymi donikąd ognikami pełnymi werwy, gotowymi choćby w tej chwili pójść na koniec świata.
Wszystko wydaje się surrealną bajką, w którą niespostrzeżenie wniknąłem. Ale zegarek i jej coraz częściej zamykające się pod własnym ciężarem oczy, nieubłaganie przywracają świadomość. Taksówka podjeżdża. Nie przespacerujemy się jak kiedyś do celu. Jest inaczej. Dojeżdżamy na miejsce. Ostatnie słowa ku pokrzepieniu serc, ostatni papieros, buziak w policzek w podziękowaniu za... (to pozostawię tylko naszej wiedzy). Czas się pożegnać. Pewnie niebawem się zobaczymy ale drugi raz tak samo nie będzie. Nigdy nie będzie. Ostatnie spojrzenie tego wieczoru. Przede mną już tylko droga do domu...
Nie wierzę, żeby czas zechciał się cofnąć, ale jeśli kiedykolwiek przydarzy się jeszcze ten moment, a ja powiem, że z tej chmury deszczu nie będzie, to chcę usłyszeć od Ciebie, że to nieprawda, bo ulewa trwa już od wielu miesięcy.
Dans la mémoire de chaque moment près de M.K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz